Czym są gatunki inwazyjne?
To rośliny, które sprowadzone z innego kraju przez przypadek lub świadomie np. do ogrodu (jak przegorzan kulisty) rozprzestrzeniają się i rozrastają na spore przestrzenie, uniemożliwiając innym roślinom bytowanie. Mogą być mniej szkodliwe jak np. żółtlica, z którą walczy się zazwyczaj na działkach, lub zagrażające bioróżnorodności na wielkich obszarach i trudne do wyplenienia jak rdestowce.

Na jakie gatunki uważać? Między innymi są to:
- Do innych roślin inwazyjnych (IV stopnia) należą m.in.: robinia akacjowa, aster nowobelgijski i róża pomarszczona,
- (w grupie III stopnia) jesion pensylwański, kroplik żółty czy łubin trwały.
- gatunki z rodzaju nawłoć
- gatunki z rodzaju rdestowiec
- żółtlica pospolita
- niecierpek drobnokwiatowy i himalajski, gruczołowaty.
- uczep amerykański
- barszcze pospolite, sosnowskiego
- rudbekia naga
- słonecznik bulwiasty
- tawuły
„wprowadzanie do środowiska lub przemieszczanie w środowisku przyrodniczym jest zabronione przez Ustawę o ochronie przyrody z 2004 roku. Od 2012 roku także jego import, posiadanie, prowadzenie hodowli, rozmnażanie i sprzedaż wymagają specjalnego pozwolenia Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska.”
za Ustawą o ochronie przyrody z 2004
Jak pomóc? Nie sadzić (nawet jeżeli pięknie by wyglądały w ogródku i jesteśmy przekonani, że je upilnujemy), nie przyczyniać się, najczęściej nieświadomie, do ich rozprzestrzeniania (np. roznosząc nasiona na ubraniu lub dzieląc kłącza) oraz aktywne usuwać je ze środowiska (sposoby są różne – od ścinania kwiatów po wykopywanie).
Czy jeśli dostrzegamy w swoim otoczeniu jakiś gatunek inwazyjny, czy możemy go spożytkować kosmetycznie lub spożywczo? Oczywiście, że tak – to nawet wskazane. Dla dobra naszej rodzimej roślinności.
1. Rdestowce m.in. sachalijski, ostrokończysty, japoński.

- Wyciągi wodne, wodno-alkoholowe, glicerynowo-wodne, glicerynowo-alkoholowe hamują procesy autoagresji immunologicznej, co może się okazać pomocne przy chorobach takich, jak łuszczyca, egzemy, AZS, stany alergiczne skóry, reumatyzm, łysienie z autoagresji.
- Wyciągi olejowe z kłącza rdestowca (zalane olejem o temp. ok 40 st. uprzednio popryskane alkoholem dla lepszej ekstrakcji ) są cudownym materiałem do użycia w mydle. Uzyskuje się piękne kolory w odcieniu różu, możecie zerknąć jak wygląda takie mydło tu i na stronie Kochaj i Twórz, która zajmuje się m. in. barwieniem naturalnym mydeł.
- Młode pędy rdestowca po obraniu ze skórki i zblanszowaniu podaje się tak jak szparagi, z różnymi sosami jako jarzynę, smażone w głębokim tłuszczu jak frytki lub jako zupę. Można je kisić, robić z nich lemoniadę,, użyć do ciasta jak rabarbar.
- najważniejszy w rdestowcu jest resweratrol. Możecie go kojarzyć z winem, ponieważ znajduje się w skórkach winogron i docelowo w czerwonym winie. Tymże trunkiem możemy też wytrawić korzenie rdestowca i cieszyć się jego właściwościami m. in. neuroprotekcyjnymi, przeciwwirusowymi, normalizującymi poziom cukru we krwi w przebiegu cukrzycy, przeciwnowotworowymi.

2. Nawłocie

- zawiera saponiny, które są naturalnym spieniaczem oraz działają przeciwzapalnie. Najprościej możemy użyć kwiatów nawłoci do umycia rąk w górskim strumieniu. Możemy też zrobić z nich odwar na szampon, płukankę, ocet, hydrolat, wyciąg wodno – glicerynowy, który z powodzeniem możemy dodać do toniku, szamponu czy kremu.
- Saponiny rozpuszczają się najlepiej w wodzie, do mydła więc warto zrobić odwar, napar, ocet i zamrożony użyć jako wody na ług.
- młode pąki nawłoci dają cudny aromat przyprawom. Możemy wymieszać nawłoć z młodym kurdybankiem (najlepszy taki ze słonecznych stanowisk z bordowymi listkami!) i zasypać z solą, tworząc cudną i aromatyczna przyprawę. Możemy też z takich pąków, pełnych aromatu i olejków eterycznych zrobić dla siebie herbatę fermentowaną, syrop, miód.
3. Niecierpki

- Nazwa rośliny pięknie sugeruje działanie: NIE-CIERPIEĆ! Jeśli na spacerze pogryzą nas komary lub pająki, jeśli poparzy nas pokrzywa – niecierpek jest cudnym i prostym remedium. Wystarczy go urwać i pomiętosić w ręce, potrzeć obolałe miejsce i ta da! Cudownie nam przejdzie.
- Wodno-alkoholowe wyciągi z owoców i ziela z owocami działaja przeciwzapalnie i hamują reakcje autoimmunologiczne. Wspomagają regeneracje tkanek w skórze. Hamują łysienie androgenne. Zapobiega wysychaniu skóry, likwiduje zmiany ropne i łuszczycowe skóry. Płukanki w naparze z ziela z owocami wzmacniają włosy i blokują wpływ androgenów na cebulki włosowe. Nalewka na owocach leczy trądzik. Okłady z naparu na oczy leczą stany zapalne i alergiczne spojówek.
- orzeszki są maluteńkie, jednak bardzo smaczne i można je sobie podjadać na spacerze. A jeśli komuś starczy cierpliwości, może uzbierać i sobie uprażyć do sałatki lub dodać do ciasta.
- z liści i kwiatów niecierpka otrzymuje się żółty barwnik, który służy do barwienia tkanin.
- w mydle niecierpek cudnie sprawdza się w postaci octu, naparu. W mydle potasowym dodatkowo możemy użyć np. rocznej starszej przedmieszki na glicerynie jako wody na ług (KOH w glicerynie rozpuszcza się gorzej niż w wodzie, ale cierpliwość popłaci pięknym mydłem).

Roślin inwazyjnych jest wiele, o żółtlicy już pisałam o tu – chętnych zapraszam do lektury. Jeśli macie jakieś swoje sposoby na walkę z inwazyjnością to podzielcie się.
I proszę – edukujcie i uświadamiajcie bliskich i znajomych.
Literatura:
https://www.wigry.org.pl/inwazyjne_mokradlowea.pdf
Książka autorek bloga Mead Ladies – Dzikie kiszonki i Fermentacje